Darmowa Kasa

Kolejne niezwykle interesujące widowisko czeka nas wieczorem na Wembley, gdzie Anglicy będą podejmować pięciokrotnego tryumfatora Mistrzostw Świata i z pewnością wiele twarzy będzie zwróconych właśnie na ten spektakl. Ciężko jednoznacznie wskazać zdecydowanego faworyta, aczkolwiek takim wydają się być Canarinhos. Synowie Albionu zaledwie trzykrotnie ograli zespół z Ameryki Południowej, a dotychczas oba zespoły aż dwadzieścia trzy razy mierzyły swe siły. Po raz ostatni do ich pojedynku doszło pod koniec listopada w 2009 roku, wtedy to Brazylia zwyciężyła po bramce Nilmara.

Fani Canarinhos mają dodatkowo dwa powody, aby obejrzec to dzisiejsze spotkanie, ponieważ na ławkę trenerską ponownie wraca szkoleniowiec Luiz Felipe Scolari, który poprowadził ich do zwycięstwa na Mundialu w 2002 roku. Ponadto po roku przerwy do składu powraca Ronaldinho, gwiazda PSG i Barcelony. Mimo wszystko selekcjoner daje wyraźny sygnał, że piłkarz musi się ponownie wykazać, aby zdobyć miejsce w składzie.

Obaj trenerzy nie mają problemów przy ustalaniu składów z powodów jakichś absencji. Z pewnością po stronie gospodarzy nie zobaczymy Carricka, któremu kontuzja nie pozwoli zagrać. Mimo tej straty Roy Hodgson ma innych równie przydatnych zawodników na tą pozycję jak Jack Wilshere, Steven Gerard, Cleverley czy nawet Frank Lampard. Jest więc w czym wybierac, podobnie na lewej stronie obrony, gdzie walka jest pomiędzy Ashleyem Colem, a Leightonem Bainesem. Zdecydowanie większość angielskich fanów wolałaby zobaczyć w akcji defensora Evertonu, który jest ostatnio w znakomitej formie, natomiast ten pierwszy mógłby dzięki występowi zaliczyć setny udział w narodowych barwach. Na szpicy oczywiście Wayne Rooney co do tego nie ma żadnych wątpliwości, być może do pomocy przyjdą mu Theo Walcott bądź Welbeck.

Brazylia także ma kim postraszyć, jak zawsze sporo gwiazd w zespole i tym bardziej ciekawi występ Neymara. Jak zaprezentuje się Ronaldinho to również wielu z nas ciekawi. Moim zdaniem najpewniejszym typem będzie tutaj both to score. Podobnie jak w meczu Hiszpania – Urugwaj napastnicy są wysokiej, światowej skali i przynajmniej po jednej bramce dla każdego zespołu, to formalność.