Wielkimi krokami zbliża się koniec roku 2009. Przyszła więc pora na małe podsumowanie układu sił w poszczególnych dywizjach.
Spis treści
Bez wątpienia, niedoścignionymi królami tej dywizji jest ekipa Boston Celtics. Ogólny bilans tej drużyny to 20 zwycięstw i tylko 5 porażek. Na wyjazdach nie ma im równych, 12 zwycięstw i tylko 1 porażka wskazują na to, że chłopakom z Bostonu dużo lepiej gra się z dala od domu. W tym tygodniu rozegrali tylko dwa spotkania. Na wyjeździe pokonali minimalnie Memphis Grizzlies 110-105, a u siebie przegrali w ostatnich sekundach z Philadelphia 76ers 98-97. 76ers zagrali bez A. Iversona, a ich wygrana przełamała passę 11 zwycięstw Celtów.
Drugą pozycję tej dywizji z bilansem 12-17 okupuje Toronto Raptors, a zaraz za nimi New York Knicks. Nie wiem, co się dzieje w tym sezonie z tą ekipą. Na pewno nie mam czujki do typowania ich meczy ostatnimi czasy. Grają bardzo w kratkę. Po niedzielnej wygranej z Houston Rockets 88-101, miałem nadzieję, że zbiorą się na mecz w Miami. Niestety, nawet nie zdołali pokryć 7 punktów handicapu ulegając w środę Miami Heat 95-115. Kolejnego dnia nie było lepiej. Dwight Howard, center Orlando Magic postarał się już o to, żeby zawodnicy Toronto Raptors nie rzucili za dużo punktów, za to ekipa z Florydy trafiła 14 z 30 rzutów za 3 punkty. Mecz zakończył się wynikiem 99-118 dla Orlando.
W tabeli tej dywizji długi cień na pozostałe drużyny rzuca Cleveland Cavaliers (20-7). Choć skład ten w szczególności dobrze gra na własnym parkiecie to na wyjeździe też potrafią być niebezpieczni. Może i duet Shaq & LeBrone szału nie robi, lecz ci zawodnicy znają swoją wartość i każdy z nich potrafi się wywiązać ze swoich zadań na boisku. Uważam, że jest to solidna podstawa bytu i sprytu tej ekipy. Cavaliers w tym tygodniu zdecydowanie na gazie. 5 zwycięstw z rzędu, 8-2 w ciągu ostatnich 10 meczy. Te statsy optymistycznie rokują na końcówkę roku. W tym tygodniu Cleveland zwyciężyli nad Oklahomą City Thunders, New Jersey Nets, Philadelphia 76ers oraz Milwaukee Bucks. Pierwsze trzy ekipy pokonane zostały różnicą 8 lub więcej punktów.
Zaraz za Cleveland plasuje się Milwaukee Bucks (11-14). Forma tego zespołu w tym sezonie jest dużym zaskoczeniem dla wielu osób. I nie chodzi tu nawet o samą postać świeżego zawodnika – Brandona Jenningsa, ale o ogół. Ta ekipa ma charakter, i dużo bardziej wolałbym zobaczyć ich grę w play off’ach niż np. Detroit Pistons czy Chicago Bulls. W tym tygodniu ciężko walczyli w każdym meczu, a łatwych przeciwników nie mieli. Porażka z Lakersami po dogrywce 106-107, z Cleveland 82-85, a w sobotę czarę goryczy przelał Tyreke Evans rzucając w ostatniej sekundzie decydujące punkty i Bucks przegrali z Sacramento Kings 95-96
Atlanta Hawks i Orlando Magic prezentują równy poziom idąc łeb w łęb w klasyfikacji dywizji południowo-wschodniej. Obie ekipy mają zgranych zawodników, którzy mają ogromny potencjał. Patrząc na poczynania pozostałych w tej dywizji nie widzę wielkich szans na to, aby czołówka mogła czuć się zagrożona. W sobotę w nocy Atlanta Hawks porażką z Chicago Bulls zainaugurowała serię wyjazdowych meczy po dywizji centralnej.
Tutaj rządzi Denver Nuggets. Ich lider Carmelo Anthony, w środowym meczu przeciwko Houston Rockets piąty raz rzędu zdobył ponad 30 punktów. Ciężko być w tyle jak się ma lidera w tak świetnej formie. Denver ma najlepszy jak do tej pory bilans spotkań na własnym parkiecie, 12 zwycięstw i tylko jedna porażka, lepiej na własnym parkiecie wypada tylko Phoenix Suns z bilansem 10-0. Niestety w meczu z New Orleans Hornets lider nie wypadł już tak świetnie. Zabrakło kontuzjowanego Chancey Billups’a, a Anthony rzucił tylko 17 punktów i Nuggets przegrało na wyjeździe 92-98.
Blisko ogona Denver trzyma się Utah Jazz (16-11). Jeszcze w tamtym sezonie, kiedy Jazz grało u siebie często stawiałem na nich w ciemno. 11-4 na własnym parkiecie nie rzuca na kolana. W tym roku ta ekipa jest jakby mniej zdeterminowana do gry, nie widać bardzo tego zapału. Oczywiście jest to tylko sezon regularny, prawdziwym orężem będą walczyć w finałach mam nadzieje. Zabawnym jest fakt, że Utah przegrało mecz, drugi raz z resztą w tym sezonie, przeciwko Minnesota Timberwolves. Połowa zwycięstw Minnesoty to właśnie mecze przeciwko Utah Jazz.
Prym niepodzielnie już od kilku sezonów wiedzie tu Los Angeles Lakers (21-4). Zresztą nie dziwki to nikogo, z takim zawodnikami jak Kobe Bryant, Pau Gasol, Andrew Bynum i Lamar Odom ciężko by było znaleźć się na dnie tabeli. Przyszły tydzień rozgrywek do najpracowitszych należeć nie będzie. We wtorek Lakersi podejmują Oklahome City Thunder, a w pierwszy dzień świąt (tradycyjnie hit wieczoru) Cleveland Cavaliers.
Phoenix Suns z bilansem 18-9 znajdują się na drugim miejscu w tabeli dywizji Pacyfiku. U siebie są jak dotąd niepokonani. Natomiast na wyjazdach, są fifty-fifty. W tym tygodniu świetny mecz zagrali przeciwko San Antonio Spurs wygrywając 116-114. Stoudemire zdobył dla Suns 28 ptk i 14 zbiórek, a Nash 25 ptk i 13 asyst. Dla San Antonio Tim Duncan rzucił 34 ptk i zdobył 14 zbiórek. Był to świetny pokaz ofensywy ze strony obu zespołów. W czwartek Phoenix poległo w Portland. Źródłem tej porażki był skrzydłowy rezerwowy Blazers- Jerryd Bayless, który zdobył 29 ptk i odrobił 15 punktowy deficyt Portland. A w ostatnich sekundach rzucił 3 osobiste tym samym dając swojej ekipie zwycięstwo. Na szczęście drużyna z Arizony szybko się otrząsnęła z tej klęski i w sobotnią noc zmiażdżyli Washington Wizards 121-95.
Najbardziej wyrównana dywizja w całej lidze. Tutaj naprawdę wszystko może się zdarzyć. Póki co w czołówce są Dallas Mavericks i Houston Rockets, ale czują na sobie oddechy San Antonio Spurs i New Orleans Hornets. I jedynie w obrębie tych czterech drużyn będzie dochodziło do rotacji miejsc w tabeli. Natomiast nic nie zapowiada tego, aby Memphis Grizzlies dołączyło do grona walczących o miejsca w finałach konferencji.
Dziś najciekawszym spotkaniem bez wątpienia będzie mecz pomiędzy Cleveland Cavaliers i Phoenix Suns. Suns jak dotąd niepokonani przed własną publicznością, a Cleveland na wyjazdach gra przeciętnie.
W meczu z Portland o porażce Suns zadecydowała w zasadzie 4 kwarta, która ci ostatni przegrali 14 punktami co pozwoliło Blazersom na zdobycie zwycięstwa. W meczu z Washington Wizards poszło jak z płatka, największa uzyskana przez Phoenix przewaga wynosiła 33 punkty, podczas gdy Wizards zdarzyło się prowadzić maksymalnie 3 punktami.
Z kolei Cleveland minimalnie wygrało z Milwaukee, lecz nie dało rady Dallas Mavericks. Pomimo nieobecności na parkiecie Dirk’a Nowitzki’ego Dallas wygrało ten mecz 95-102. Patrząc obiektywnie na grę obu zespołów zdecydowanie dużo więcej „za” jest po stronie Phoenix.
Ekipa z Arizony ustępuje Kawalerzystom jedynie pod względem defensywy i przechwytów. Gra przeciwko Cleveland nigdy łatwa nie jest, podejrzewam, że będzie to wyrównany mecz i dla asekuracji wezmę tu handicap -2, gdyż pół punktu w tym pojedynku może być na wagę złota.
Ttyp: Phoenix Suns hcp:-2 @ 1,91 w Fortuna.
GL&GG
nba typy, typy na nba, typy nba
Spodobał Ci się ten typ? Oceń go i zostaw komentarz lub ocenę ze swojej strony.