Na zakończenie 15 kolejki Premier League Newcastle podejmie przed własną publicznością na St. James’ Park graczy Wigan. Patrząc na składy obu zespołów już na pierwszy rzut oka widać, że sporo dzieli oba te kluby. Gospodarze mają znacznie lepszych zawodników, lepiej wyszkolonych, posiadających spore umiejętności. Ale to co wyprawiają w ostatnim czasie podopieczni Alana Pardewa woła o pomstę do nieba. Nic nie wskazywało na tak znaczny spadek formy. Ale stało się inaczej i zamiast walczyć o europejskie puchary, Sroki walczą o utrzymanie.
Gospodarze po remisie z Liverpoolem mają załamanie formy. Po tym spotkaniu na Anfield Road Newcastle doznało dwóch porażek na własnym stadionie z West Hamem oraz Swansea. Następnie przyszły dwa spotkania wyjazdowe z Southamptonem oraz Stoke City i zakończyło się bez zdobyczy punktowych. Na Britannia Stadium było niezwykle blisko by wygrać lub zdobyć choćby jeden punkt, bowiem do 81 minuty Sroki wygrywały 1:0, niestety skończyło się jak skończyło. Ostatecznie piłkarze Tony’ego Pulisa zwyciężyli 2:1, a Newcastle zaliczyło czwartą porażkę z rzędu. Na dzień dzień dzisiejszy gracze Alana Pardewa mają czternaście punktów na koncie, dzięki czemu zajmują czternaste miejsce w ligowej tabeli. W zeszłym sezonie zakończyli rozgrywki ostatecznie na piątej lokacie co było świetnym rezultatem. Mało tego wielu było przekonanych o tym, że Sroki powalczą w tym sezonie o Ligę Mistrzów, bo z takim składem było to jak najbardziej do zrealizowania. Zaledwie trzy zwycięstwa do tej pory to zdecydowanie za mało jak na taką ekipę. I tak zamiast bić się z czołówką o prawo do gier na europejskich boiskach gospodarze muszą się jak na razie martwić, żeby na przyszły sezon nie wylądowali w Championship, bo to byłaby totalna klęska.
Wigan ma taką samą ilość punktów co ich rywal, aczkolwiek ustępują im ze względu na gorszy bilans bramek. Co prawda są bardziej skuteczniejsi niż Sroki, ale lepszą defensywą nie mogą się już pochwalić. Zawodnicy Roberto Martineza są w tym sezonie niezwykle mało kompromisowi, bowiem tylko dwukrotnie dzielili się do tej pory punktami ze swoimi rywalami. Po raz ostatni zremisowali z Goodison Park 6 października. Ostatnimi czasy radzą sobie dużo lepiej niż miejscowi, bo na sześć poprzednich meczy wygrali trzy. Właśnie dzięki tym zwycięstwom zrównali się z punktami z graczami Pardewa. W poprzedniej kolejce rozgrywanej w środku tygodnia na własnym boisku ulegli Mistrzowi Anglii z Manchesteru, ale mimo wszystko trener Martinez był bardzo zadowolony z postawy swoich zawodników. Newcastle radzi sobie znacznie lepiej właśnie na St James’ Park, gdzie zdobyli dziesięć oczek. Co do postawy gości w meczach przed własną publicznością, a w delegacjach nie ma tak znaczącej różnicy, bowiem na obcych boiskach do tej pory wywalczyli sześć punktów.
Historia spotkań pomiędzy tymi zespołami jest bardzo ciekawa, bowiem Wigan nigdy nie wygrało tutaj z Newcastle. Na tym stadionie drużyny spotkały się siedmiokrotnie i cztery razy górą byli gospodarze, trzykrotnie padał remis. W zeszłym sezonie Sroki wygrały tutaj 1:0. Aczkolwiek, to wcale nie znaczy, że podopieczni 39-letniego szkoleniowca Atletów wcale nie radzą sobie z przeciwnikiem. Na własnych śmieciach również mają bardzo dobry bilans gier. W końcu w zeszłym sezonie wygrali u siebie aż 4:0. Przejdźmy również do osłabień kadrowych, których zarówno w jeden jak i drugiej drużynie jest niezwykle dużo. Martinez z pewnością nie wystawi jutro Alcaraza, Maloneya, Crusata, Watsona oraz Miyachiego. Do ostatnich minut przed spotkaniem będą ważyć się losy Jonesa oraz Caldwella. Zdecydowanie większy ból głowy przy ustalaniu kadry na ten mecz ma Alan Pardew, bowiem nie zagrają Shola Ameobi, Steven Taylor, Gosling, Harris, Obertan, Ryan Taylor. Z pewnością odczuwalny brak będzie Ben Arfy oraz francuskiego pomocnika Cabaye, którego zobaczymy w akcji najwcześniej za trzy miesiące. Za kartki pauzuje także Perch. W tych absencjach można szukać przyczyny tak słabej postawy Srok, bo nie wyobrażam sobie jak można mieć taką ekipę i zarazem tak słabe rezultaty. Ciężko jest mi tutaj wytypować wynik tego meczu, dlatego pokuszę się o bramkę dla Wigan. W każdym z dziewięciu ostatnich spotkaniach ligowych Newcastle traciło przynajmniej jedną bramkę, a po raz ostatni Tim Krul zachował czyste konto pod koniec września w meczu z Norwich, gdzie pełną pulę zgarnęli gracze z St. James’ Park. Nie twierdzę, że Wigan ma jakąś niesamowitą skuteczność w meczach wyjazdowych, bo tak absolutnie nie jest. Strzelili w delegacjach raptem cztery gole, aczkolwiek skoro udawała się ta sztuka takim drużynom jak Southampton, West Ham czy Swansea, to czemu Latics nie mieliby strzelić. Moim zdaniem jest to wielce prawdopodobne i tak też obstawiam.
Co to są zakłady blokowe? Jest to pomysł firm bukmacherskich, który ma za zadanie urozmaicenie…
Sezon tenisowy w pełni. Aktualnie pasjonujemy się turniejem US Open na kortach w Nowym Jorku,…
Już w najbliższą sobotę Robert Lewandowski postara się zdobyć swojego gola numer 300 w niemieckiej…
Cristiano Ronaldo zdaje się zazdrościć rozgłosu, jaki w ostatnich tygodniach towarzyszył Leo Messiemu w związku…
Legalni bukmacherzy w Polsce robią co w ich mocy, aby dostarczyć swoim klientom produkt z…
W ten weekend swoje rozgrywki wznowi kilka topowych europejskich lig piłkarskich. Na boiska powrócą m.in.…